Bardzo częste są pytania, czy witamina K2 działa. Pewnie, że działa, jest potrzebna dla prawidłowej budowy kości. Tylko że baaaardzo trudno mieć niedobór witaminy K2. Jednak pewien guru od zdrowia, który wie wszystko, twierdzi, że bez suplementacji witaminy K2 wapń „nie wie, dokąd ma iść” i w rezultacie odkłada się w naczyniach. Bardzo atrakcyjna hipoteza, ale jednak hipoteza. Grecy powiedzieli więc „sprawdzam”. I wyszło, że jakoś tego efektu nie widać.
Greccy nefrolodzy przeprowadzili badanie kliniczne trwające rok, w ramach którego 102 hemodializowanym pacjentom z przewlekłą chorobą nerek podawano albo witaminę K2 MK7, albo jej nie podawano. Przewlekła choroba nerek w stadium wymagającym dializ jest jedną z tych sytuacji, w których może dochodzić do niedoboru witamin z grupy K, co więcej, u tych chorych z powodu silnych zaburzeń homeostazy związanych z uszkodzeniem nerek odnotowuje się mocne przyspieszenie rozwoju miażdżycy – i zwapnień wewnątrznaczyniowych również. Sprawdzano, jak zmienią się stężenia niekarboksylowanego białka macierzy zewnętrzkomórkowej Gla (biomarker świadczący o kalcyfikacji naczyń – jego duża ilość może świadczyć o braku aktywacji tego białka, a ta jest zależna od witaminy K i po aktywacji faktycznie tworzy czynnik hamujący kalcyfikację) oraz nasilenie zwapnień w aorcie brzusznej ocenianych standardową metodą, czyli na podstawie wskaźnika Agatstona w tomografii komputerowej.
Po roku analizą objęto 22 uczestników z grupy witaminy K2 MK7 oraz 30 z grupy kontrolnej (reszta przeszła powikłania przewlekłej choroby nerek, m.in. zawały serca czy zator płuc, albo po prostu nie przyjmowała suplementu regularnie). Po roku suplementacji faktycznie spadł poziom białka uc-MGP (co jest zjawiskiem w teorii korzystnym, zwłaszcza że w grupie kontrolnej wzrósł), jednak nijak się to nie przełożyło na zwapnienia w aorcie. W obu grupach zwiększyły się one bowiem w podobnym stopniu.
Czemu tak się stało? Czemu mimo suplementacji witaminy K2 MK7 wapń nadal osadzał się w aorcie? Możliwych wyjaśnień jest kilka. Jedno z nich jest takie, że miażdżyca i kalcyfikacja naczyń to wysoce złożone procesy biologiczne, w których uczestniczą liczne hormony, enzymy, białka macierzy, białka krwi, układ immunologiczny, i jedna witamina K2, nawet MK7, niekoniecznie jest tym wytrychem, „złotym środkiem” czy „magicznym napojem”, który nas z niej wyleczy. Któż by nie chciał mieć recepty na taki środek (albo wmawiać nam, że takową posiada?), tymczasem znacznie więcej dobrego w kontekście chorób serca można powiedzieć o kwasach omega-3, błonniku, oliwie, resweratrolu, koenzymie Q10, czosnku, witaminach z grupy B czy nawet swojskich burakach.
dr n. med. Magdalena Zagrodzka